Sekrety Powodzenia - Blog Wandy Loskot

Koniecznie odwiedź mój nowy blog SekretyPowodzenia.com

czwartek, września 29, 2005

Uswiadomilem sobie...

Witaj Wando!!! Dzięki Twoim wskazówkom, dzisiaj (ale nie po 10 dniach, lecz sporo dłużej) napisałem wszystko na papierze. Z tą wytrwałością, to jednak jest problem. Piszę zgodnie z Twoją sugestią od razu po zakończeniu planowania, bo potem faktycznie łatwo jest odłożyć i zapomnieć.

Powiem szczerze, że napisanie takiego planu, to spory wysiłek, ale człowiek inaczej się czuje. Pierwszy raz spotkałem się z taką instrukcją "krok po kroku", ale bez niej trudno sobie wyobrazić prawidłowe napisanie swoich celów. Teraz łatwiej mi zobaczyć, że faktycznie mało kto robi sobie plan, a jeszcze mniej ludzi go
realizuje. Widzę, że prawie wszyscy ludzie miotają się codziennie, jak plankton w oceanie i poddają się wszystkim okolicznościom, zamiast je kreować. Oni mówią, że nic nie mogą zrobić, bo ... , ale tak naprawdę , to nigdy nie sterowali swoim życiem. tylko poddawali się okolicznościom.

Po spisaniu "wszystkiego" (widzę, że ten proces musi trwać do końca życia), uświadomiłem sobie, jak wiele z tych rzeczy ważnych w moim życiu jest do zrobienia bez żadnych problemów "od zaraz". Bez planu, trudno to sobie uświadomić.

Za to wszystko WANDO - wielkie dzięki!
Pozdrawiam Cię, Tomasz
Chcialbys takze zaplanowac swoje zycie? - Zapisz sie na moj kurs.
Mozesz to zrobic na tej stronie. To nic nie kosztuje!

czwartek, września 22, 2005

Inspiracja Bon Jovi

Ostatnio podczas American Music Award 2005 nagrode specjalna otrzymala grupa rockowa Bon Jovi. Sprzedali do tej pory 100 millionow plyt - to bardzo duzo, nawet jesli to rozlozyc na cale 20 lat ich kariery. Wlasciwie pierwsze ich albumy nie cieszyly sie specjalna popularnoscia. Tak naprawde wszystko zaczelo sie od ich trzeciej plyty - to dopiero Slippery When Wet wprowadzila zespol na prawdziwa orbite miedzynarodowego sukcesu, ktorym sie ciesza do dzisiaj.

Jon Bon Jovi, Richie Sambora, Tico Torres i Dave Bryan przyjaznia sie od dziecinstwa, ale laczy ich nie tylko gra w zespole rockowym. Kazdy z nich jest zaangazowany takze w dzialalnosc charytatywna. Ostatnio np. zamiast wyprodukowac jeszcze jeden film muzyczny dla MTV, postanowili przeznaczyc te pieniadze na wybudowanie czterech domkow jednorodzinnych dla biednych rodzin.

Jon mowi, ze jego misja jest wykorzystanie slawy do pomagania innym. W ogole chce sie przyczynic do tego, zeby dawanie stalo sie bardzo modne. "Mozna stworzyc prawdziwa rewolucje na swiecie gdyby kazdy pomogl chocby jednej potrzebujacej duszy" - mowi.

Dla Jona dotykanie dusz to miedzy innymi pomoc dla sierocinca The Northern Home, ktory jest przytulkiem dla najbiedniejszych i dla najbardziej zaniedbanych dzieci w jego rodzinnym miescie Filadelfii. Dzieki jegochojnosci po 150 latach istnienia dzieci z tego sierocinca otrzymaly wreszcie swoj wlasny plac zabaw.

Ale ufundowanie placu zabaw to tylko wycinek tego co Jon zrobil dla tych dzieci. W Filadelfii uczniowie nosza do szkoly mundurki w kolorze khaki z bialymi koszulami - oczywiscie w Northern Home nikt nie kupowal dzieciom mundurkow, bo nie bylo na to pieniedzy. Jon zaangazowal wiec do pomocy znana firme GAP, ktora ufundowala dzieciom nie tylko mundurki, ale dodatkowo takze koszulki, tenisowki itp. rzeczy wartosci $300 dla kazdego dziecka.

Na tym sie nie skonczylo. Firma Staples dolaczyla sie do akcji i kazdy uczen otrzymal w prezencie plecak wypelniony zeszytami i przyborami szkolnymi. A CompUSA dal w prezencie dzieciom z Northern Home 50 nowych komputerow!

- Na tym etapie kariery najbardziej motywuje mnie dalsza dzialalnosc tego typu. - powiedzial Jon dzisiaj bedac gosciem w znanym programie TV Oprah Show. - Dawanie jest tak ogromnie wazne. I jest to tak ogromna przyjemnosc. Ta wielka radosc, ktora mamy w wyniku dawania wielokrotnie przekracza wartosc tego co dajemy. Jesli dajemy dajemy prawdziwie od serca. Zycie bez dawania nie ma po prostu sensu.

Oczywiscie w czasie programu odbyl sie takze wystep Bon Jovi na zywo, ale kulminacyjnym punktem programu byla ich niespodzianka dla gospodyni programu (ktora sama slynie z ogromnego zaangazowania spolecznego i chojnosci). Jon przekazal na jej rece w imieniu calego zespolu czek w wysokosci miliona dolarow - ich dar dla jej prywatnej organizacji dobroczynnej!

Dla mnie bylo to tak wielka inspiracja, ze sama takze zaraz przekazalam dodatkowa sume pieniezna dla organizacji prowadzonej przez Oprah.

Mam nadzieje, ze i ciebie Bon Jovi takze w jakis sposob zainspiruje do pomagania innym. Doskonale zdaje sobie sprawe z tego, ze nie kazdy moze wypisac czek w wysokosci miliona dolarow na cele dobroczynne, ale prawie kazdy moze sobie pozwolic na to by przeznaczyc na pomoc innym jakas sume. I to regularnie. Chocby 100, 10 albo nawet tylko 5 zlotych...

środa, września 21, 2005

Juz WIEM na pewno

Coraz czesciej znajduje w swojej codzienne poczcie takie perelki - do podkreslenia wezykiem
Zycie w Polsce nie jest latwe jeszcze pod wieloma wzgledami, ale jak sie chce, to w koncu pokona sie te wszystkie trudnosci - teraz to juz WIEM na pewno. (Iwona Kanska)

niedziela, września 18, 2005

Prowadzenie grupy

Mój problem to prowadzenie grupy.... jestem 30-latką i prowadzę 12-osobowy zespół (właściwie staram się go prowadzić) i mam problem, ponieważ większość moich pracowników jest starsza ode mnie i niestety nie zawsze stosują się do moich poleceń... nie uznaję osobiście metody "krzykiem i kijem" więc staram się dyplomatycznie ale konsekwentnie choć niestety nie zawsze to daje dobre rezultaty.. :-(
Dobrze, ze nie uznajesz metody "krzykiem i kijem" bo to do niczego nie prowadzi :-) To, ze masz klopoty z tym by czlonkowie grupy widzieli cie jako lidera jest nie tyle kwestia wieku ile braku wyrobionych umiejetnosci lidera. Na szczescie tego sie mozna nauczyc. Przede wszystkim polecam ci ksiazke Jak Zdobyc Przyjaciol i Zjednac Sobie Ludzi. Mozna ja znalezc na pewno w wielu polskich ksiegarniach. Ta ksiazka zmieni twoj sposob myslenia i podejscie do prowadzenia grupy - np. dowiesz sie, ze wydawanie polecen jest metoda nie dajaca wynikow, sa o wiele lepsze sposoby na to by motywowac ludzi do pracy.

Ogromnie polecam ci tez ksiazke Ciadiniego "Wywieranie Wplywu na Ludzi" i SZTUKA PERSWAZJI, czyli język wpływu i manipulacji Andrzeja Batko (polecam ci tez jego szkolenia NLP. I takze szkolenia Yans Cron

DUZO mozliwosci, prawda?

piątek, września 16, 2005

Co bardziej klopotliwe?

Trafil dzis do mnie taki list - dostaje podobnych listow sporo, jestem pewna, ze wyraza on mysli wielu innych czytelnikow:
...Wszystko co Pani pisze i mowi jest do zrealizowania. Problem jednak jest czesto w tym, ze nie kazdy ma cechy przywodcze i realizacje wlasnych planow i przedsiewziec uzaleznia od wspolpracy z innymi podobnie myslacymi ludzmi. A zebranie takiej grupy juz jest klopotliwe. Teoria jest swietna, w praktyce wyglada to gorzej...
No coz, nie da sie ukryc. Dazenie do sukcesu jest klopotliwe. Trzeba sie wciaz troszczyc o to albo o tamto, o wiele latwiej jest do sukcesu nie dazyc. Jak sie nie ma cech przywodczych to mozna je nabyc. Niewielu bylo w historii przywodcow z urodzenia, prawie wszyscy wyrobili w sobie te cechy przywodcze w miare wlasnego rozwoju osobistego. Ale to oczywiscie takze klopotliwe. O wiele latwiej jest sie tutaj nie wysilac i isc z fala...

Jesli zas chodzi o te teorie, ktora sie niby rozni od praktyki... Czyzby rzeczywiscie? Nigdzie w teorii nie jest napisane, ze realizacja planow i cale to osiaganie sukcesu to latwa sprawa. Gdyby bylo latwo to wszyscy by to robili i zadne ksiazki, poradniki, szkolenia, ani nawet te strony i ten blog nie bylyby nikomu potrzebne. Nie, nie jest latwo. Ani w teorii ani w praktyce. Wrecz przeciwnie - jest to trudne. Wlasnie dlatego takim ogromnym wynagrodzeniem jest sama swiadomosc, ze sie juz podaza we wlasciwym kierunku. Tylko garstka ludzi to robi konsekwentnie podczas kiedy reszta rozklada bezradnie rece mowiac, ze dla nich jest to zbyt klopotliwe...

Problem polega na tym, ze zycie jest klopotliwe. Kropka. I to na kazdym kroku. Nawet jak sie ma sporo tego powodzenia i fure pieniedzy na koncie w banku, zycie jest klopotliwe. Ale zareczam, bo poznalam na wlasnej skorze obie strony - zycie bez powodzenia jest jeszcze bardziej klopotliwe. Za sukces sie sporo placi i trzeba zaplacic zawczasu. Brak sukcesu jest jednak jeszcze bardziej kosztowny. I najgorsze jest to, ze za brak sukcesu sie placi wtedy kiedy sie czlowiekowi najmniej chce placic - na ogol do konca zycia.

wtorek, września 13, 2005

Zycie twoich marzen

Zrobiles te liste rzeczy ktore kochasz? (Jesli nie wiesz o co chodzi, przeczytaj moj zapis ponizej) Jesli tak, to gratulacje - masz poza soba pierwszy krok w odkryciu swojej pasji. Teraz przyjrzyj sie tej liscie. Czy widzisz tematy albo pochodne sobie rzeczy, ktore sie jakos stale przez te liste przewijaja? Jestes juz na tropie.

Zakresl teraz piec swoich najwazniejszych, najbardziej ulubionych rzeczy. Zastanow sie w jaki sposob mozesz juz teraz, od zisiaj sprawic, ze masz tego w zyciu wiecej. Pamietaj, ze to nad czym sie skupiasz ma tendencje do tego by sie rozrastac - szukaj a znajdziesz. Zacznij pisac dziennik - to spowoduje, ze bedziesz myslec na ten temat czesciej. Rozmawiaj na ten temat z przyjaciolmi. Albo podziel sie swoimi myslami tutaj, komentujac ten temat. Zacznij juz teraz, od dzisiaj, od tej chwili zycie swoich marzen. To naprawde jest mozliwe!

niedziela, września 11, 2005

Co jest twoja pasja?

Czy wiesz co jest twoja pasja zyciowa? Co naprawde, ale tak naprawde lubisz - nawet kochasz? Jestem pewna, ze od razu mozesz nazwac dwie, trzy, moze nawet piec rzeczy. Warto zrobic jednak dluzsza liste. Przeznacz na to dziesiec minut czasu. Wez po prostu kartke papieru i zapisz przynajmniej 50 rzeczy, ktore kochasz. Moze to byc ulubiony kolor, ulubione miejsce na spacery, albo pocalunki ukochanej osoby. Nawet ulubiony deser (ja mam cala liste :-).

Nie zastanawiaj sie zbytnio - pisz po prostu to co przychodzi ci do glowy. Mozesz sie zdziwic jak ta lista bedzie ostatecznie wygladac.

Koniecznie to zrob. Juz teraz. Nie odkladaj! - Jutro napisze co mozesz z ta lista zrobic...

sobota, września 10, 2005

Twoj najwazniejszy obowiazek

Dzien w ktorym Edward Jones zostal zwolniony z pracy okazal sie najwazniejszym dniem w jego zyciu. W pozytywnym sensie. Ale zacznijmy od poczatku....

Edward urodzil sie jako syn bardzo biednej samotnej matki, ktora nie umiejac ani czytac ani pisac zarabiala na zycie zmywaniem naczyn w hotelowej restauracji. Mimo tego ze sama nie miala wyksztalcenia, starala sie jak najbardziej zachecic swojego syna do tego, zeby sie uczyl. Z dobrymi rezultatami. Wprawdzie na pocztku Edward czytywal tylko komiksy, w wieku 13 lat zainteresowaly go takze ksiazki bez obrazkow. Kiedy Edward poszedl do szkoly sredniej, zakochal sie w ksiazkach i spedzil wiekszosc swojego mlodocianego zycia w bibliotekach.

Nie skonczylo sie na czytaniu - jako pierwszy w swojej calej rodzinie Edward nie tylko poszedl na studia, ale je takze skonczyl. Byl na wydziale jezyka angielskiego i z taka edukacja niestety nie wiedzial co ma zrobic. Edward nigdy nie marzyl ani o tym, zeby byc wielkim pisarzem ani o tym, zeby uczyc innych, a do biznesu nie mial zaciecia. Po studiach wiec podjal prace w malej non-profit organizacji i pracowal tam przez 19 lat. Do momentu kiedy firma zaczela robic ciecia w wyniku ktorych zostal zwolniony.

I wlasnie ten dzien, w ktorym go zwolniono z pracy okazal sie wielkim przelomem w jego zyciu. Bez codziennych obowiazkow, za to z nadmiarem czasu, Edward siadl przed komputerem i zaczal pisac swoja pierwsza powiesc. Od lat mysli mu przechodzily przez glowe, opublikowal nawet kilka krotkich opowiadan, jednak nigdy przedtem nie bral sie za pisanie powiesci. Przez dluzszy czas byl ogromnie zbulwersowany odkryciem, ze za czasow niewolnictwa w USA bylo wielu wolnych Murzynow, ktorzy sami zatrudniali niewolnikow. Nie moglo mu sie to pomiescic w glowie i wreszcie zadecydowal, ze teraz po prostu musi sie na ten temat wypowiedziec.

Postanowil pisac te swoja powiesc po piec stron dziennie. Wprawdzie mial obiecane wynagrodzenie specjalne w wyniku zwolnienia, nie byl pewien czy rzeczywiscie te pieniadze nadejda. Obawial sie, ze nie starczy mu oszczednosci, ale nie tracil koncentracji. Edward byl teraz pewien, ze musi pisac.

Kiedy skonczyl, nie mial klopotow ze znalezieniem wydawcy. Jego powiesc The Known World (Znany Swiat) okazala sie prawdziwym dzielem, ktorego wartosc mozna rozpoznac po przeczytaniu pierwszych kilku akapitow. Glebie jego pisarskiej sztuki porownuje sie do Faulknera i Dickensa a w ubieglym roku ksiazka zostala odznaczona najwazniejszym w USA wyroznieniem literackim - nagroda Pulitzera. To sie zdarza ogromnie rzadko debiutujacym powiesciopisarzom.

Zastanow sie jaki talent, o ktorym byc moze sobie nawet nie zdajesz sprawy, drzemie w tobie? Postaw sobie jako cel ten talent odkryc, udoskonalic i obdarzyc innych ( i siebie) tym co mozesz stworzyc poslugujac sie tym talentem. Wlasciwie to jest twoim najwazniejszym obowiazkiem w zyciu.

środa, września 07, 2005

Sukces to nastawienie

Tak naprawde to sukces i powodzenie nie jest czyms co sie w zyciu osiaga - sukces to raczej sposob nastawienia do zycia. Sposob myslenia. A nastawienie i sposob myslenia zaleza od ciebie. Kiedy sie zastanowisz, na pewno okaze sie ze juz teraz masz na swoim koncie wiele sukcesow. I kazdy z tych sukcesow moze byc powodem do dumy.

Dla mnie na przyklad powodem do dumy ostatnio jest to, ze opanowalam strach przed woda i nauczylam sie plywac. I to, ze zaczelam medytowac. Oto kilka innych przykladow - jestem pewna, ze zdarzylo ci sie juz wiele takich albo podobnych osiagniec:

- powrot do rownowagi psychicznej po duzym zdolowaniu
- nabranie dobrej formy fizycznej
- nauczenie sie przebaczac nawet najgorszemu wrogowi
- zachowanie pozytywnego myslenia mimo tego, ze wiatr wieje w oczy
- wychowanie wartosciowych i pewnych siebie dzieci
- zarobienie wiecej pieniedzy niz ci sie snilo
- przekazanie swojej wiedzy innym
- pozbycie sie dlugow
- znalezienie pracy ktora kochasz
- mowienie zawsze prawdy

Oczywiscie te przyklady to tylko czubek gory lorowej. Masz inne przyklady? Podziel sie ze mna i z czytelnikami. Kliknij w link komentarze i napiszko slowko (albo dwa :-)

niedziela, września 04, 2005

Skad sie bierze zapal?

Jednym z moich ulubionych postaci jest Lance Amstrong, czesto o nim pisze. Oto jeszcze jedna perelka, ktora uslyszalam kiedy Lance rozmawial ostatnio z reporterem telewizyjnym:
- Gdybys mogl okreslic co szczegolnie odroznia ciebie od twoich rywali, co twoim zdaniem powoduje te przewage, ktora pozwala ci stale wygrywac?
- Bez watpienia moj zapal. Moja gleboka pasja do tego sportu i do tego wyscigu. Zapal nie tylko w lipcu i w czerwcu, kiedy wszyscy sa ogromnie zainteresowani "Tour De France", ale rownie wielki zapal w grudniu, kiedy nikt o tym juz nie mysli. I w lutym, kiedy jest dosc szaro i piekielnie zimno, a ja znow przemierzam w pojedynke caly szlak wyscigu. To wlasnie moja pasja wyzwala we mnie ten wielki zapal, ktory mi pozwala wygrywac.