Sekrety Powodzenia - Blog Wandy Loskot

Koniecznie odwiedź mój nowy blog SekretyPowodzenia.com

czwartek, maja 19, 2005

Za plotki do wiezienia

Pisalam duzo o plotkach i ile szkody moga one stworzyc. We wczorajszym Expressie telewizyjnym uslyszalam nastepujaca informacje:



Wiele osob moze sobie pomyslec, ze to jakies fanaberie burmistrza - jednak efekty plotek sa w Bogocie czesto smiertelne. Mozesz przeczytac wiecej na ten temat tutaj. Mam nadzieje, ze plotkarstwo zacznie byc karane na calym swiecie!

poniedziałek, maja 16, 2005

Nawyki milionerow

Mit amerykanskiego milionera, ktorego przedstawia sie w filmach ma niewiele wspolnego z rzeczywistoscia. Typowy amerykanski milioner nie mieszka w ogromnym domu i nie rozbija sie najnowszym modelem samochodu. No i oczywiscie nie siedzi calymi dniami na basenie albo na polu golfowym. Wrecz przeciwnie: mieszka w dosc przecietnym domu, kupuje na ogol samochod z poprzedniego sezonu i w dalszym ciagu pracuje, mimo tego, ze juz nie musi.

Kiedy tak naprawde przyjrzec sie milionerom, zauwazyc latwo wiele innych niespodzianek. Kiedy Thomas Stanley i William Danko (autorzy ksiazki "The Millioniare Next Door") zapytali milionerow, co przyczynilo sie w najwiekszym stopniu do ich sukcesu, wiekszosc umiescila nastepujace rzeczy na swojej liscie:
- dyscyplina i umiejetnosc kontrolowania siebie
- wspolmalzonek, ktory jest prawdziwym przyjacielem
- latwosc w nawiazywaniu wspolpracy i w ukladaniu sie z ludzmi
- szacunek do pieniadza, wydaja mniej niz zarabiaja
- ciezka praca, o wiele wiecej pracuja niz nie milionerzy
- integralnosc i uczciwosc w stosunkach miedzyludzkich

Jesli twoim zamierzeniem jest stac sie milionerem, przyjrzyj sie tej liscie i sprawdz czy moglbys wsrod wlasnych cech wyliczyc te powyzsze. Jesli nie, zacznij sie ich uczyc i nabierac wprawy. Bez tych cech osiagniecie trwalego bogactwa jest bardzo trudne.

niedziela, maja 15, 2005

Umiejetnosc gromadzenia

Obiecalam, ze bede pisac na temat milionerow w tym tygodniu. Grypa mnie wziela i troche rozproszyla, ale juz wracam do tematu i bede go kontynuowac.

Ludzie czesto myla umiejetnosc zarabiania pieniedzy z umiejetnoscia ich gromadzenia. Pozornie jedno z drugiego wynika, ale to dwie rozne rzeczy w wyniku ktorych ludzie o calkiem przecietnych dochodach staja sie milionerami, podczas kiedy ci ktorzy maja wielkie dochody czesto bankrutuja. Jak wiadomo dochody to pieniadze (na ogol, ale niekonicznie), ktore wplywaja na twoje konto albo do twojej kieszeni. Bogactwo, to pieniadze i inny majatek, ktore jestes w stanie zgromadzic i miec do swojej dyspozycji.

Wezmy jako przyklad wiewiorke, ktora jak wiadomoc lubi gromadzic. Jej dochod roczny to ilosc nasion i orzeszkow, ktore jest w stanie uzbierac w ciagu jednego roku. A jej majatek to ilosc nasion i orzeszkow, ktore JUZ zgromadzila w dziupli, albo gdzies zakopala gdzie moze je odnalezc. Nasza wiewiorka ma jednak problem. Bo wiewiorki sa znane z tego, ze zapominaja gdzie zakopaly to co znalazly - wg niektorych zrodel nie znajduja 60-70% swoich zakopanych zapasow. Oj! A wiec stan majatkowy wiewiorki nie zalezy od tego ile wiewiorka moze uzbierac i nawet nie od tego ile odlozy. Jak bogata bedzie wiewiorka zalezy od jej umiejetnosci zbierania i od jej skrzetnosci w gromadzeniu.

Powiedzmy, ze w jednym roku uzbierala 50.000 orzeszkow, ale zakopala je tak niefortunnie, ze moze pozniej znalezc i wykorzystac tylko 20.000 orzeszkow. Co zrobic, zeby nasz wiewiorka byla bogatsza nastepnego roku, zeby miala dwa razy wiecej orzeskow do dyspozycji? Czy musi pracowac dwa razy wiecej, zeby uzbierac dwa razy wiecej orzeszkow? Nie. Wystarczy, jesli sie skoncentruje na tym by to co juz ma ulokowac w jakims bezpiecznym miejscu. Gdyby sie skoncentrowala na obnizeniu strat z 60% do 20% jej majatek sie podwoi - jesli straci tylko 20% uzbieranych orzeszkow, zostanie jej ich 40.000. Czyli dwa razy wiecej. Bez dodatkowj koniecznosci zarabiania.

Oczywiscie wiewiorka nie potrafi tego przemyslec, wiec nie mozemy sie po niej spodziewac wielkich zmian. Ale TY mozesz wprowadzic zmiany w swoim zyciu. Pamietaj, ze podstawa do stworzenia majatku nie jest wysokosc zarobkow (choc z wysokimi zarobkami oczywiscie mozesz zgromadzic majatek szybciej). Prawdziwym kluczem do bogactwa jest umiejetnosc gospodarowania swoimi zarobkami, umiejetnosc ich gromadzenia i umiejetnosc madrego inwestowania. Wlasnie w takiej kolejnosci!

sobota, maja 14, 2005

Jestem fanem Robbinsa

Arek Szulepa zapytal ostatnio:
Ciekaw jestem Twojej opinii o Tony Robbins, jego książkach, kasetach i seminariach. Podobno jest w USA bardzo znany. Czy to tylko sprawa jego reklam czy jest to rzeczywiscie postac godna uwagi, ktora naprawde pomaga ludziom w byciu szczesliwym i osiąganiu skukcesow.
Pytanie ogromnie na czasie, bo wlasnie slucham - po raz enty - jego nagran i wybieram sie (znowu) na jego seminarium. Od czasu do czasu sama narzucam sobie 30-dniowa diete Robbinsa i zaliczam skrzetnie jego kurs Personal Power, stosujac sie dokladnie do jego wskazowek (poleca on odrabianie jednej lekcji dziennie przez 30 dni). Tak, to ogromnie pomaga w odzyskaniu koncentracji, ktora ja bedac dosc normalnym czlowiekem, takze trace od czasu do czasu.

Tony Robbins jest od lat liderem w dziedzinie motywacji w USA i jest tu ogromnie szanowany - to on pierwszy zaczal uczyc NLP, kiedy malo kto wiedzial ze cos takiego w ogole istnieje. Wielu znanych ludzi jemu wlasnie zawdziecza swoje sukcesy i glosno sie do tego przyznaja, m.in. Erin Brockovich i Quincy Jones. Do grona jego klientow zaliczali sie nawet Prezydent Bill Clinton i Ksiezniczka Diana!

Takze i na mnie jego materialy wywarly ogromny wplyw. Jestem od lat jego fanem. Pierwszy raz kupilam kasety Robbinsa w 1989 roku za 195 dolarow, co bylo wowczas dla mnie dosc pokazna suma i doskonale pamietam, ze przymierzalam sie do tego zakupu przez kilka tygodni. Byl to wtedy najdrozszy program motywujacy na rynku, w owczesnej reklamie telewizyjnej niezwykle entuzjastycznie mowila o nim nieznana wowczas nikomu aktorka... Pamela Anderson. Wlasnie Tony'emu zawdzieczala to, ze dostala role w serialu Baywatch, ktory przyniosl jej miedzynarodowa slawe.

Program wart byl tej wysokiej ceny, bo rzeczywiscie spowodowal, ze zaczelam sie o wiele szybciej posuwac po swojej sciezce powodzenia. Czesto wracam do tych materialow, a kiedy pojawiaja sie nowe wersje, odswiezam i kupuje takze te nowe. Zawsze mam pod reka nagrania Robbinsa - kiedys tasmy, potem CD, teraz slucham go w wersji mp3.

Sila Tony'ego to przede wszystkim jego osobowosc. To wlasnie dlatego jego seminaria sa zawsze wypelnione, bilety zawsze wysprzedane. Odznacza sie on rzadko spotykana charyzma. W domu najlepiej dziala jego audio - jego glos jest, pelen niezwyklej energii i entuzjazmu. Jego ksiazki sa takze ciekawe, jednak to wlasnie jego programy audio spowodowaly te ogromna popularnosc jaka sie cieszy na swiecie. Bo malo kto zechce przeczytac te sama ksiazke kilka razy - a posluchac kilka razy tych samych nagran Tony'ego to frajda. Warto sie uczyc angielskiego, zeby sluchac jego nagran - nawet lepiej: warto sie uczyc angielskiego wlasnie sluchajac jego nagran! - Tutaj mozesz kupic jego programy.

Reklama oczywiscie mu takze pomogla, bo bez reklamy najlepsze przedsiewziecia padaja. Ale oczywiscie sama reklama, chocby byla nie wiem jak zreczna nie jest w stanie stworzyc tak dlugotrwalego sukcesu i tak wiernej grupy fanow jakich ma Tony. Nota bene, w dziedzinie reklamy firma Guthy Renker, ktora go promuje byla pionierem. Wystartowali z nowa forma reklamy w TV - czyms miedzy krotka reklamowka a pol godzinnym seminarium pelnym wartosciowych informacji. Dzisiaj tego rodzaju programow jest juz mrowie w amerykanskiej TV - maja dzis one nawet swoja nazwe infomercials.

Oczywiscie jest tez sporo ludzi, ktorzy uwazaja Robbinsa za nic. No, ale taka jest cena slawy i sukcesu - jeszcze sie taki nie urodzil....

środa, maja 11, 2005

Porozmawiajmy o pieniadzach

Duzo sie mowi w Polsce na temat zarabiania pieniedzy - i dobrze. Nareszcie. Niby zawsze sie o tym mowilo, ale to bylo jakby ukradkiem. Jakby nielegalne to bylo. Niemal w podziemiach. Bo w narodzie panowalo zazenowanie jesli chodzi o zarabianie pieniadzy. Po cichu to kazdy zawsze chcial je miec, ale za zadne skarby sie do tego nie chcial przyznac - a juz zarabianie pieniedzy nie nalezalo do tematow wartych poruszenia w inteligentnym towarzystwie. Osoby, ktore chciely zarabiac pieniadze otwarcie, byly traktowane jako osoby prostytuujace sie.

Do pewnego stopnia w dalszym ciagu takie podejscie do pieniedzy pokutuje w narodzie, o czym swiadczy doskonale to, co powiedzial ostatnio na temat pieniedzy profesor Jerzy Bralczyk w programie "Mowi sie" (to jeden z moich ulubionych programow w polskiej TV). Kliknij i posluchaj:


No wlasnie, dzentelmeni nie chca rozmawiac o pieniadzach, ale bardzo wypada im je miec. Ale skad maja sie te pieniadze wziac skoro sie nie mowi o sposobach ich zarabiania? Z nieba jak manna maja spasc? Niestety, w dalszym ciagu wiekszosc ludzi mniej wiecej tak mysli. Chca pokazac, ze nie licza sie z pieniedzmi, uwazaja, ze to zbyt brudny temat, unikajac go jak sie da. Ale jednoczesnie chca je miec. Nawet kiedy udaja, ze nie chca. Takie rozdwojenie jazni prowadzi do ubostwa, bo jesli sie ktos programuje do nielubienia pieniedzy to jest niemal niemozliwe, zeby w jakis sposob sie pieniedzy dorobil.

Kiedys na liscie dyskusyjnej wzielam udzial w rozmowie na temat pieniedzy, i naprawde az mnie zatkalo pedejscie wiekszosci ludzi do pieniedzy (a nie ma wiele rzeczy, ktore mnie potrafia zatkac :-)

W tym tygodniu bede wiec pisac wiecej na temat pieniedzy. Bo jest ogromna ilosc mitow na temat pieniedzy i na temat ludzi, ktorzy je maja. Napisze wiecej na temat milionerow i na temat pieniedzy, a na razie zapraszam was do podzielenia sie swoimi komentarzami. Pytania oczywicie mile widziane.

W miedzyczasie polecam wam ksiazke pt. Sekrety Amerykanskich Milionerow - w odroznieniu od wielu innych ksiazek ktore sie ukazaly w ostatnich latach (takze i w Polsce), ta jest oparta na wieloletnich badaniach i pokazuje prawdziwe oblicze bogatych amerykanow. Bez watpienia jest to najlepsza ksiazka na ten temat. Wprawdzie nie oferuje ona zadnych przepisow na bogactwo, ale jest to ogromnie ciekawa lektura, duzo sie mozna z tej ksiazki nauczyc.

Czy to naprawde mozliwe?

Dzisiaj wybralam ze skrzynki pocztowej ten list od Darka z Gdanska:
Przeczytalem troche ksiazek o tej tzw. pozytywnej tematyce naszego zycia, ktore maja nasze zycie zmienic w pasmo szczescia gdybysmy tylko troche chcieli. Ale prosze odpowiedziec dlaczego tyle osob czytajacych te ksiazki nadal chodzi smutnych przygnebionych i mimo ze chca techniki optymizmu wprowadzic w zycie nie udaje sie im. Czy do tego potrzebny jest jakis wrodzony talent. ja mam podobny klopocik wszystko fajnie tylko nie moge w to wszystko uwierzyc ten caly optymizm ktory naprawde jak sie czyta owe ksiazki traktujace o nim to naprawde ma sie wrazenie ze to przepiekna bajka, jest realny.

Namnozylo sie tej literatury na temat sukcesu, az trudno uwierzyc ile tego na polkach. Pamietam, kiedy ze swieca w rece nie mozna bylo znalezc w jezyku polskim absolutnie nic na temat powodzenia i to wlasnie sprowokowalo mnie do napisania serii Sekrety Powodzenia, ktora wowczas drukowal Przekroj jako cos ogromnie oryginalnego.

Czy tego rodzaju literatura moze jednak zmienic zycie w pasmo szczescia, gdybysmy tylko chcieli? Tak, moze,ale ... I to duze ALE.

Trzeba nie tylko chciec. Samo chcenie, szczegolnie takie sobie chcenie to za malo. Sama wiedza niewiele daje jesli nie robimy z niej uzytku. A jak tu zrobic z czegos uzytek jesli nam sie tak naprawde nie bardzo chce. Moze mowimy sobie, ze chcemy, ale jakos nas to chcenie nie podnieca wystarczajaco, zeby zaczac to robic.

Trzeba wiecej niz chciec. O wiele wiecej. Trzeba te wiedze wprowadzac w zycie z konswekwencja, z wiara, z pasja.

Wiara jest tutaj ogromnie wazna - jak dlugo wierzysz, ze to bajka, pic na wode fotomontaz, nie bedziesz chcial sie wysilac zeby to wprowadzac w zycie. Twoje zwatpienie, nawet jesli to jest tylko takie zwtapienie w podswiadomosci, powstrzyma cie od tego by z siebie dac tyle ile trzeba. Wiec najwazniejsze to zaczac od zmiany swojego nastawianie. Ktos madry kiedys powiedzial, ze ludzi mozna podzielic na dwie grupy: na tych ktorzy wierza, ze moga i na tych ktorzy nie wierza ze moga - i WSZYSCY maja racje!

Czasami sie zdarzaja takie niby-cuda, jak z moim plywaniem. Bo nigdy nie wierzylam w to, ze sie naucze plywac, a jednak wbrew temu przekonaniu sie nauczylam. Jednak tak naprawde to nie byl zaden cud -- po prostu robilam to co powinnam byla robic, cwiczylam konsekwentnie tak jak mi trener przykazal, bo interesowaly mnie same cwiczenia i mialam konkretny cel przed oczami: po prostu aktywnosc na basenie (w moim wypadku to, ze nauczylam sie plywac bylo produktem ubocznym :). Ale na pewno nie nauczylabym sie plywac gdybym poprzestala na wiedzy teoretycznej, gdybym nie byla czesto na basenie, doskonalac te ruchy, ktore mi polecila trenerka. Jesli ty bedziesz konsekwentnie ROBIC to co trzeba, takze i ciebie twoje rezultaty moga zdzwiwic.

Wszystko zaczyna sie od goracego pragnienia, Od chcenia. Kiedy chcemy cos tak bardzo, ze jestesmy gotowi zrobic wszystko w naszej mocy zeby to cos zrobic, zdobyc, osiagnac - wtedy dopiero mozna powiedziec ze to naprawde chcemy. Wiekszosc ludzi cos tam chce, ale nie bardzo nawet wiedza co chca, wiec to chcenie ma temperature raczej letnia, czasem moze ciepla - a tutaj potrzeba raczej bardziej goracej wodu, niemal ukropu.
Czy mozna byc az tak szczesliwym jak by nagle wyrosły nam skrzydla by latac nad wszystkimi szarymi smutnymi ludzmi? Czy historie wszystkich ludzi opisane w tych ksiazkach, ktorzy doszli d! o fortuny zaczynajac od kilku centów w kieszeni sa prawdziwe? Ja chce tez byc szczesliwy w szerokim znaczeniu tego słowa co mam czynic Pani Wando?

Tam mozna byc tak szczesliwym - choc kiedy sie jest tak szczesliwym, to nie lata sie nas szarymi smutnymi ludzmi, bo jest tyle innych piekniejszych miejsc do latania :-) I tak, te historie ludzi opisanych w ksiazkach ktorzy doszli do fortuny zaczynajac od kilku centow w kieszenie sa tez prawdziwe!.

Co zrobic, zeby sie znalezc na tej sciezce wiodacej do trwalego powodzenia? Zacznij od zdobywania malych celow i stale staraj sie o to by zdobywac wiecej - tkze o to by dawac z siebie wiecej innym. Czy tak naprawde wiesz co chcesz? Ustal swoje glowne cele na najblizszy rok i uzbrojony w te swoja wiedze z ksiazek, wprowadzaj ja w zycie podazajac za celami. Naprawde mozesz zdobyc to co chcesz jesli zrobisz wiecej niz tylko to, ze chcesz. Jesli to co chcesz zdefiniujesz, zaplanujesz i bedziesz konsekwentnie realizowac. Po osiagnieciu malych celow przekonasz sie ze to rzeczywiscie dziala i zaczniesz siegac po coraz to wieksze i ambitniejsze przedsiewziecia. I ani sie nie obejrzesz a tu nagle ... fruwasz! To troche tak jak z moim plywaniem, o ktorym pisalam kilka dni temu - kiedy robimy to co trzeba, po prostu nie da sie nie dojsc do celu.

Najprostszym krokiem w tym kierunku jest moj kurs planowania zycia. Kurs pomoze ci ustalic cele, na ktorych osiagnieciu ci naprawde NAPRAWDE zalezy. A kiedy ci na czyms naprawde zalezy, to masz juz calkiem dobre szanse, ze bedzie ci zalezec tak bardzo by temeratura tego chcenia byla wystarczajaco wysoka :-) Zacznij od realizacji malych celow, i siegaj coraz wieksze

wtorek, maja 10, 2005

Uczymy sie od najgorszych

Nie da sie ukryc, ze czasem jest trudno w zyciu o dobry model do nasladowania. Warto wiec pamietac, ze modelem moga byc dla nas takze najgorsi. W wielu wypadkach obserwujac zachowanie, ktore nie przynosi pozytywnych rezultatow mozemy sie nauczyc bardzo wiele. Obserwujac innych ktorzy postepuja zle, mozemy uniknac wielkich pomylek - to mniej bolesne niz uczenie sie na wlasnych bledach.

poniedziałek, maja 09, 2005

Moje Wlasne Szczescie

Ania Wilczynska dolaczyla sie jakis czas temu do trwajacej tutaj dyskusji na temat negatywnosci wysylajac ten interesujacy esej:
Transformuje negatywy w pozytywy, a to moja droga do szczescia i sukcesow. Akceptuje to co jest i jakim jest. Czerpie z tego co najlepsze dla mnie, chociaz czasami malutkie.

Moje wlasne szczescie zalezy tylko i wylacznie ode mnie. Dlaczego mialabym sobie go nie dac?. Skoro juz mam pewnosc, ze tak jest wybieram teraz swiadomie totalne uszczesliwianie siebie. Wazne jest - czy wiem czego potrzebuje dla siebie, aby czuc sie spelniona i zadowolona. To jest proste, bo wystarczy uwaznie sluchac wlasnego wnetrza i dawac sobie to o co prosi, w kazdej chwili. Nie odkladac sprawy na pozniej, kiedy bede sie moze lepiej czula, kiedy bede miala wiecej pieniedzy, kiedy bede spokojniejsza itd. Zawsze najlepsza pora to tu i teraz. Kazda chwila jest ta wlaœciwa, dajaca szanse na cos lepszego niz do tej pory. Po co tkwic w starym, kiedy pieknie jest odkrywac i doswiadczac wciaz czegos nowego. Jak milioner, ktory nagle wygral fortune, ale tak naprawde nie wiedzial, ze to nastapi. Tylko, ze na ten milion mozna czekac cale zycie i sie nie doczekac. A ja moge miec to czego zaden milion w gotowce mi nie zastapi. I moze to byc bardzo malutkie w swojej postaci, a przyniesc ogrom radosci. Pieniadze moga sie z czasem wyczerpac, a to co daje sobie sama mam juz zawsze i jest tego coraz wiecej. Kiedy cos mi sie podoba korzystam z tego coraz smielej i nagle okazuje sie, ze to cos ma nieograniczone zrodlo, z ktorego nieustannie plynie.

Warto zaczac od malych kroczkow. Ja mialam tendencje, zeby miec szybko i duzo. I wypatrywalam wciaz czegos ogromnego w efekcie nie widzac nic. Przechodzilam obok cudownych rzeczy nie zauwazajac ich. Ale kiedys siedzac na balkonie i rozmyslajac, moj wzrok skierowalam na zasadzone niedawno kwiatki. Dopiero wystawaly swieze zielone listki i gdybym nie przyjrzala sie uwazniej, nie dostrzeglabym pierwszego kwiatuszka. Ile szczescia dal mi ten sliczny, malutki kwiatek. Obudzil mnie!. Dostrzeglam w nim siebie, moj rozwoj, moje wzrastanie, moja subtelnosc, niepowtarzalnosc, czystosc, delikatnosc i obfitosc wszystkiego co najpiekniejsze. Przeciez ta przemiana trwa nieustannie. Za jakis czas pojawily sie nastepne kwiaty. Czy to nie jest cud Stworcy, który bez naszego udzialu czyni, ze jest ciagly przyplyw czegos nowego, lot ptakow na niebie, ruch szumiacego morza i szelest wiejacego wiatru. Nie ma identycznosci i powtarzalnosci w Stworzeniu.

Dzisiaj doswiadczam, ze cokolwiek robie majac milosc w sercu przybliza mnie to do stanu coraz wiekszej szczesliwosci. Nie mo¿e byc to nigdy ma³o warte, ale zawsze cudowne. Co by to nie bylo. Swiat niesie ze soba tyle inspiracji, wystarczy sie na nie otworzyc i korzystac z nich. Dzisiaj blogoslawie wszelkie przejawy szczescia, ktore widze, slysze, odczuwam. Blogoslawie siebie i swoje szczescie. Nie wazne, czy jestem w pieknym miejscu, czy ide do pracy codzienna trasa. Wystarczy zobaczyc pierwszy raz cos, czego nie potrafilo sie do tej pory dostrzec. Kiedys spostrzeglam na trawniku pieknego, bialego golabka. On rowniez zwrocil na mnie uwage przygladajac sie. Mialam wrazenie, ze rozumiemy sie bez slow. Posylalam mu milosc, serdecznosc i usmiech. Poczulam w sobie niepowtarzalna radosc tej chwili.

Gratulowalam mu, ze ma na sobie taka czystosc, gdy wokolo tyle czarnych krukow. Spojrzal na mnie i jakby na pozegnanie , lebkiem kiwnal pare razy i odfrunal w strone slonca, niknac w jasnych promieniach. Poszybowal jeszcze wyzej, lecz pozostal w moim sercu, jako piekno, biel, czystosc i jasnosc, indywidualnosc, wolnosc i spontanicznosc, a przede wszystkim niezaleznosc moich wyborow i elastycznosc.

Teraz wiem, ze moje plyniecie z zyciem, poddajac sie jego pradowi bez oporu przynosi bezmiar szczescia. I to odkrycie jest kolejnym moim sukcesem nad negatywami, o ktorych istnienu zapominam. Osiagam coraz wiecej pozytywów na kazdym kroku, w kazdym momencie. Sukces jest mi dany. Mam go w sobie. Polega on tylko na przejawianiu najlepszych cech, ktore powoduja moje cudowne samopoczucie, a pochodza z najwyzszych energii. A to siê po prostu czuje, czy korzystam z tych wlasciwych. Jezeli tak wlasnie jest, to ja tym promieniuje i dziala to jak tzw. balsam dla duszy. Znika wtedy smutek, cierpienie, niezdecydowanie rozplywa sie w tej cudnej, boskiej energii. Wowczas swiat zewnetrzny nie ma wplywu na mnie, na moje mysli, uczucia i na to co robie. To moje wlasne wnetrze podpowiada mi co mam czynic, aby realizowaæ siebie taka jaka jestem, Prawdziwa, bo odnalazlam siebie.

Dostrzegam swoja wartosc. Tak samo jak ja jestem najwazniejsza dla siebie, rowniez inni ludzie sa najwazniejsi dla siebie i tak siebie traktujmy. Dobrze sie z tym czuje i bezpiecznie, gdy daje prawo sobie i innym byc zawsze soba i akceptuje to w pelni. Przeciez to jest naturalne. Nie mam teraz potrzeby oceniania siebie, porownywania z innymi, bo zawsze wszystko jest takie jak ma byc. Nie moze inny czlowiek myslec w taki sposob jak ja, ani czuc tych samych uczuc, doznan w tej chwili co ja i w zadnej innej. Kazdy wiec z nas ma mozliwosc odkrywania pozytywow swojego ¿ycia, kiedy jest juz na to gotowy i czuje to. Bo przeciez mozna byc multimilionerem i nie czuc sie szczesliwym. Czy bogactwo materialne tak naprawde musi byc sukcesem? A tak do niego dazymy, jakby bylo i ograniczamy inne mozliwosci w sobie. Czy potrzebuje kogokolwiek, czy czegokolwiek z zewnatrz, aby osiagac radosc? Nie. Wystarczy, ze mam prawdziwy, czysty i uzdrowiony kontakt z sama soba. To dopiero otwiera mnie na mnostwo sukcesow i bogactwo. Moje przejawy spelniania sie, samorealizacji i docierania do celu powoduja ogromne zadowolenie i Szczescie.

Dziekuje Aniu za ten piekny inspirujacy list. Prosze pisz czesciej!

niedziela, maja 08, 2005

Robienie pieniedzy

Jeden z czytelnikow napisal:

> ja mysle ze nalezy poruszyc aspekt robienia pieniedzy. Wielu
> ludzi powtarza sobie nawzajem, ze nalezy ciezko pracowac,
> pracowac i pracowac. My slyszac to oczywiscie dalej rozsylamy
> ta niepawdziwa opinie. A przeciez trzeba stworzyc w zyciu
> system, tak aby pieniadze pracowaly dla nas a nie odwrotnie
> {chodzi mi tu o wolnosc finansowa}

To bardzo ciekawy temat. Duzo tutaj zamieszania. Rzeczywiscie trudno sie polapac kiedy jedni mowia, ze trzeba ciezko pracowac, zeby byc bogatym a inni mowia ze wcale nie. Ze trzeba tylko sobie stworzyc taki system, zeby to pieniadze na nas pracowaly.

Prawda jest taka, ze i jedni i drudzy maja racje. Bo trzeba pracowac - DUZO, choc nie musi to byc ciezko :-) zeby zarobic te pieniadze, ktorych musimy miec nadwyzke, zeby je gdzies zainwestowac tak, zeby na nas zarabialy. Zeby te nadwyzke miec trzeba jakos zarobic - z reguly pracujac wlasnie z poswieceniem, nawet ciezko. Wtedy trzeba wziac te nadwyzke finansowa i trzeba ja inteligentnie zainwestowac. Nie w nowy samochod, w drogie ciuchy, w meble, w wycieczki zagraniczne (to nie inwestycje, to sie nazywa wydawanie). Inwestujemy w roznego rodzaju lokaty, o roznym stopniu ryzyka, ktore w przyszlosci zaowocuja zyskiem -- to wlasnie sie nazywa inwestowaniem.

Wiekszosc ludzi, ktorzy zarabiaja spore pieniadze, trwonia je na prawo i lewo na zbytki, przyczyniajac sie do bogactwa innych. Na ogol ci, ktorzy wygladaja na bogatycg wlasnie bogatymi nie sa, bo pieniadze im przeplywaja przez palce. Klucz do bogactwa polega na tym by placic najpierw sobie. A placenie sobie nie polega na tym by wlozyc pieniadze do wlasnej kieszeni, z ktorej pieniadze przejda szybko do kieszeni innych, ktorzy nam cos sprzedaja. Sobie oznacza: na swoje wlasne konto inwestycyjne, gdzie pieniadze nie robia nic innego tylko sobie w miare bezpiecznie rosna (czyli na nas pracuja).

wtorek, maja 03, 2005

Sukcesy Arnolda



Musze przyznac, ze Arnold Schwartzenegger fascynuje mnie od dawna. To niewatpliwie jeden z najlepszych przykladow na to jak wiele mozna w zyciu osiagnac uporem, praca, odpowiednim nastawieniem i solidna doza inteligencji (ktora na poczatku niewiele osob u niego zauwazalo). Mozemy sie od Arnolda tyle nauczyc!

Przede wszystkim tego, ze sukces zaczyna sie od marzen, od nie poddawania sie i od wyznaczania sobie konkretnych celow. Mlody Arnold zaczal od skromnego celu: chcial sie zakwalifikowac do druzyny pilki noznej w swoim rodzinnym miescie. To wlasnie zeby osiagnac ten cel zaczal podnosic ciezary, co z kolei obudzilo w nim nowa pasje do kulturystki. Ta pasja powiodla go pozniej do wielkich sukcesow w filmie i wreszcie w polityce. Jak wiadomo jest on teraz gubernatorem Kaliforni. Coraz czesciej sie takze mowi o tym, ze Arnold ma calkiem realne szanse na to zeby dostac sie w przyszlosci do Bialego Domu.

Wiecej o Arnoldzie napisze wkrotce. Chyba jednak dopiero za kilka dni, bo w tym tygodniu jestem na kilkudniowym wyjezdzie (New Orleans, Luisiana) i nie jestem pewna pewna, czy uda mi sie znalezc czas na korzystanie z Interetu. Nie myslcie ze zapomnialam!