Sekrety Powodzenia - Blog Wandy Loskot

Koniecznie odwiedź mój nowy blog SekretyPowodzenia.com

sobota, kwietnia 30, 2005

Nie musisz pracowac!

Dlaczego pracujesz tu gdzie pracujesz? Co spowodowalo, ze zaangazowalas sie tu a nie gdzies indziej? Czy twoja praca daje ci okazje do stalego rozwoju i do tego bys byla najllepsza. Czy twoi szefowie i wspolpracownicy przyczyniaja sie do tego, by twoja wyobraznia sie stale rozwijala a twoje serce napelnialo sie radoscia, ze robisz wlasnie to a nie cos innego?

Ludzie ciagle pytaja mnie: jak ty znajdujesz czas no to wszystko co robisz? Albo mowia: ty tak duuuuuuzo pracujesz! Oczywiscie wiekszosc z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, ze ja juz od dawna nie pracuje. Ja sie bawie. Mam frajde. Kazdego dnia. Moznaby to oczywiscie nazwac praca - dla wielu innych niewatpliwie to byloby praca, bo niewiele osob lubi to samo co ja. Ale dla mnie to cobie to powolanie zyciowe, moja pasja. Nie praca. Robie nie tylko to co lubie robic - robie to co KOCHAM robic. To co robie przepelnia moja dusze radoscia.

Nawet kiedy staram sie ugryzc za duzo i przepelnie niechcacy swoj kalendarz zobowiazaniami, co zdarza mi sie czesto, nawet kiedy sie wkrada wiecej stresu i kiedy musze sie uporac z rozwiazaniem nieprzewidzianych problemow - to wszystko jest dla mnie dalej zrodlem radosci. Bo te nowe problemy daja mi okazje do wyjscia poza sfere wlasnego komfortu i do stalego rozwijania sie.

Czy twoja praca pozwala ci na takie uczucie spelnienia, szczescia i stalego rozwoju talentow? Czy takze patrzysz na swoja prace pod takim katem zeby dostrzec wszystkie okazje ktore ci sie nadarzaja? Wiekszosc ludzi nie ma pracy swoich marzen, ale kazdy moze miec z pracy wiecej satysfakcji zmieniajac swoje nastawienie. Musisz dostrzec w swojej pracy wiecej niz sprzedawanie swojego czasu i talentu za pieniadze.

Pamietasz swoje podeksycytowanie kiedy zaczynales wlasnie w tym miescu pracy? Moge sie zalozyc, ze teraz po prostu zmieniajac swoje nastawienie, mozesz odnalezc to dawne uczucie i twoja praca bedzie dostarczac i tobie o wiele wiecej przyjemnosci i spelnienia.

Jesli zas naprawde nie lubisz tego co robisz, postaw sobie za glowny cel znalezc taka prace jaka bedziesz kochac. Bo kiedy kochasz to co robisz, to tak naprawde nie musisz juz nigdy PRACOWAC...

czwartek, kwietnia 28, 2005

Uniwersalna zasada?

Ostatnio dostalam taki list od czytelnika:
Przeczytalem juz wiele ksiazek, artykulow na temat sukcesu. W chwili czytania i krotki czas potem, przepelniony jestem energia, ochota do dzialania. Jednak po jakims dluzszym okresie (juz nawet po paru dniach) "uchodzi ze mnie powietrze". Nie moge wprowadzic moich zamierzen na dluzej. Czy jest jakis sposob by utrzymywac pozytywna energie na dluzej? Jakas uniwersalna zasada ktora pomaga wytrwac w swoich postanowieniach. Bo jak wiadomo poczatki sa najtrudniejsze. Cierpliwosc nie jest jednak moja dobra strona.

Po paru dniach ta energia uchodzi? No jasne. Jesli tej energii czyms na biezaco nie nakarmisz, to ZAWSZE jakos ujdzie. Sa rzeczy, ktore w zyciu trzeba robic na okraglo - nie mozesz sie najesc do syta dzisiaj i spodziewac sie, ze ci tej pozywki wystarczy na cale zycie, prawda? Juz po kilku dniach bedziesz bardzo glodny jesli przestaniesz jesc. Albo wyobraz sobie, ze tylko raz na jakis czas sie wykapiesz i zaraz potem przestaniesz sie myc, spodziewajac sie, ze teraz juz masz problem z glowy i bedziesz zawsze czysty. Smieszne, prawda?

Wiele rzeczy sklada sie na to by wytrwale podazac za swoimi celami. Podstawa jest oczywiscie wiedziec czego chcesz - i naprawde to chciec. Mozesz ustalic swoje cele zapisujac sie na moj kurs planowania zycia. Ale to tylko poczatek, bo kazdemu potrzebna jest takze ta stala motywacja, o ktorej piszesz. Skad ja czerpac? Najlepiej jesli jest to motywacja wewnetrzna, z czasem to przychodzi, to cos co cie pcha w strone celow. Stalego motywowanie samego siebie.

Ale sa tez inne metody. Kiedy sie tak zastanowisz, to juz przeciez wiesz jak to robic. Masz przeciez swoj wlasny sprawdzony przepis na to by byc przepelnionym energia. Przepis, ktory dziala! Bo piszesz przeciez sam, ze w chwili czytania i krotki czas potem jestes przepelniony energia -- a wiec nie dopuszczaj do dlugich przerw miedzy czytaniem. Po skonczeniu jednej ksiazki, czytaj nastepna. Co cie trzyma? Nic. I potem czytaj nastepna, i nastepna. Codziennie czytaj przynajmniej przez 10 minut cos co napelnia cie ta energia -- jesli nie wiesz co, zagladaj codziennie tutaj!

Piosenka i smiech

Kontynuuje temat nauki jezyka angielskiego...

Nie jest tajemnica, ze o wiele latwiej sie uczyc kiedy nauka nie jest wkuwaniem, albo dretwa lekcja, ale zabawa. Ogromnie wazne wiec, zeby tak sobie zorganiwac zycie, zeby chlonac jezyk angielski sluchajac czegos, co nam naprawde sprawia ogromna przyjemnosc.

Jedna z niezawodnych metod uczenia sie jezykow jest metoda piosenkowa. Ucz sie po prostu spiewac swoje ulubione piosenki - oczywiscie postaraj sie takze przetlumaczyc tekst :-). Dzisiaj z latwoscia mozesz znalezc w sieci slowa praktycznie kazdej piosenki w jezyku angielskim - po prostu wpisz w google tytul piosenki plus slowo "lyrics".

Na przyklad, zeby znalezc slowa do mojej ulubionej piosenki zespolu Moody Blues pt."Questions" wpisalam w Google "questions moody blues lyrics" i blyskawicznie znalazlam te strone. Wpisz do wyszukiwarki "Suzanne Cohen lyrics" i blyskawicznie znajdziesz slowa do pieknej piosenki Leonarda Cohena Suzanne. Teraz wydrukuj slowa, wlacz plyte i spiewaj! (Mozesz jeszcze dla efektu wziac w reke szczotke do wlosow i spiewac do "mikrofonu" - pamietaj, ze to ma byc zabawa :)

Mozesz sie tez uczyc angielskiego ogladajac telewizje. Tutaj masz okazje nie tylko slyszec jak sa wyrazy wymawiane, ale mozesz takze widziec w jaki sposob sie je wymawia. A to ogromnie pomaga. Bardzo polecam moj ulubiony program: The Daily Show -- gwiazda programu jest John Stewart, niewatpliwie w tej chwili krol inteligentnej komedii w USA. Specjalizuje sie on w dostarczaniu nam codziennego komentarza do typowych wiadomosci nadawanych przez TV. Tak smieszne, ze palce lizac. Naprawde warto ogladac!


Smiech to nie tylko zdrowie...
to takze ogromny sprzymierzeniec w uczeniu sie!

Na oficjalnej stronie programu znajdziesz Daily Show archiwum z wieloma fragmentami, ktore mozesz ogladac w sieci - kliknij w obrazek, zeby to znalezc.

Moje plywanie

Od czasu do czasu zdarzaja sie w moim zyciu tak inspirujace rzeczy, ze starcza mi tej inspiracji na dlugie lata. Tak bylo kiedy przestalam palic, juz ponad dwadziescia lat temu (a bylam okropna palaczka, taka co dwie paczki papierosow dziennie leciutko). Uwazam to za jedno z najwazniejszych wydarzen w zyciu i do dzisiaj dodaje mi to ogromnej wiary we wlasne sily.

Ale zdaje sie, ze teraz, wlasnie w tym tygodniu, wydarzylo sie cos co przebilo to rzucenie palenia. Otoz okazuje sie, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, ze nauczylam sie plywac!

Niby to nic wielkiego - szczegolnie dla kogos kto umie juz plywac. Ale ja, moi drodzy, cale zycie panicznie sie wody balam i zawsze mialam z tego powodu ogromne problemy. Kiedys mnie ktos wrzucil na gleboka wode, kiedy bylam jeszcze dzieckiem i ten paralizujacy lek przed woda pozostal mi na cale zycie. Albo raczej na prawie cale zycie.

Kiedys mialam nawet problemy z otrzymaniem ksiazeczki zeglarskiej - a kiedy ja juz dostalam, to gdybyscie widzieli w jaki sposob zachowywalam sie na zaglach, to chyba byscie sie usmiali. Bo z obawy, ze wpadne do wody, chodzilam po jachcie niemal na czworaka. Ech, to nawet nie bylo chodzenie - na rejsie po Baltyku, to ja sie doslownie ze strachu po jachcie czolgalam :-)

Wprawdzie zawsze lubilam wode i pluskanie sie na plyciznie, jednak wszelkie proby przyjaciol i meza by mnie nauczyc plywac konczyly sie fiaskiem i atakami paniki z mojej strony. A jednak, po tylu latach, teraz okazalo sie ze nauczylam sie plywania!

Jak? Tak naprawde to bardzo proste - tak proste, ze mi sie chce po prostu smiac, ze na to nie wpadlam wczesniej. Zapisalam sie na lekcje plywania i najpierw pod okiem doswiadczonej instruktorki nauczylam sie podstawowych ruchow, zasad oddychania itp. a potem praktykowalam. Oczywiscie bylam ogromnie do tylu w porownaniu z innymi pupilami mojej instruktorki, ale potem zaczelam stale praktykowac na basenie to czego sie nauczylam. Przez kilka miesiecy balam sie jeszcze ryzyka i cwiczylam z pomoca styropianowej "kluchy", ale stawalam sie coraz odwazniejsza.

Ostatnio wszyscy mi mowili, ze juz plywam i moge te styropianowa kluche zostawic w domu, ale ja sie tak okropnie balam wody, ze nie wierzylam, ze dam rade bez. Wreszcie w tym tygodniu zaczelam plywac samodzielnie. Zaczelo sie od tego ze zapomnialam tej "kluchy" i nie chcialo mi sie po nia isc, wiec musialam wymyslec jakies cwiczenia bez jej pomocy. Szczerze mowiac juz nie wiem jak to sie stalo, ale nagle sie okazalo ze przeplynelam basen wszerz, calkiem samodzielnie. Potem drugi raz, potem trzeci - teraz plywam po dziesiec lapow za jednym zamachem. WOW!!!! Na razie jeszcze tylko na plytkiej wodzie, ale nie jestem w stanie opisac jak ogromnie mnie to juz podbudowalo.

Co z tego wynika? To przeciez takie oczywiste. Zanim powiemy, ze czegos nie mozemy, musimy najpierw naprawde sprobowac dajac z siebie 100%. Kiedy zrobimy wszystko co w naszej mocy by sie to udalo. Ja zaczelam sie plywania uczyc, kiedy potraktowalam to wystarczajaco powaznie, zeby zaangazowac trenerke. A przeciez moglam to zrobic juz dawno temu!

Wlasciwie to zaczelo sie od odchudzania -- bardzo mi na tym zalezy i to dlatego zadecydowalam, ze sie naprawde chce nauczyc plywania. Ta prawdziwa, wewnetrzna motywacja odegrala niewatpliwie tutaj duza role. Bo przez cale te lata poprzednie ja przeciez nigdy tak naprawde nie probowalam sie plywania inteligentnie i z jako-takim poswieceniem uczyc. Wciaz tylko wymyslalam powody, dla ktorych sie nauczyc plywania "nie moge", nie zdajac sobie sprawy z tego na co mnie naprawde stac!

Zadaj sobie wiec takie pytanie: jakie usprawiedliwienia TY wymyslasz, zeby nie robic w zyciu tego na co ciebie naprawde stac?

środa, kwietnia 27, 2005

Jak sie uczyc angielskiego

Wiem, ze wielu z was sie uczy angielskiego, wiec w tym tygodniu to wlasnie bedzie moim tematem przewodnim. Jesli masz swoja ulubiona metode uczenia sie albo wzbogacania swojej znajomosci angielskiego, prosze napisz slowko.

Ogromnie pomaga po prostu sluchanie dobrego radia. Podkreslam slowo "dobrego" - nie tylko slowa mowionego, ale interesujacego slowa mowionego i co wazniejsze: poprawnego. A to nie ma wiele wspolnego z tym co sie dzieje na wiekszosci fal radiowych wypelnionych jazgotem wrzeszczacych disk jockeyow. Do posluchania polecam radio PBS, ktore nie jest radiem komercyjnym, ale utrzymuje sie z datkow spolecznych i przydzialow rzadowych. Fantastyczne programy publicystyczne, swietnie przygotowany serwis imformacyjny, wysokiej jakosci reporterka radiowa - a w miedzyczasie duzo dobrej muzyki, szczegolnie klasycznej. Moja lokalna stacja to rozglosnia w Tampie, ktorej mozna posluchac w sieci tutaj

Jednym z moich najbardziej ulubionych programow jest Prairie Home Companion, cotygodniowa mieszanka nagrywana co tydzien w niedziele po poludniu na zywo z udzialem publicznosci przez legende amerykanskiego radia Garrisona Keillora - tutaj jest archiwum tego swietnego programu. Warto posluchac

poniedziałek, kwietnia 25, 2005

Zab madrosci

Wanda byla ale sie zmyla na kilka dni - dlatego nie bylo obiecanych codziennych nowosci w blogu. Musialam zaciesnic swoja znajomosc z moim dentysta i pozegnalam sie na zawsze ze swoim ostatnim zebem madrosci. Dalej boli, skubaniec - mam nadzieje ze jeszcze troche mi oleju w glowie ten zab madrosci pozostawil...

piątek, kwietnia 15, 2005

Kazdy cos sprzedaje...

Wiele osob ma negatywne podejscie do sprzedawcow i do sprzedawania, czasem nawet mowia "nie cierpie sprzedawcow" choc tak naprawde to maja na mysli "nie lubie natarczywych albo nieuczciwych sprzedawcow". A prawdziwe sprzedawanie to przeciez nie natarczywosc, wciskanie i naciaganie. To nie wykorzystywanie kogos, to nie manipulacja. Prawdziwe sprzedawanie to pelne gracji przekonywanie kogos do czegos co powoduje, ze obie strony wygrywaja i obie strony sa ogromnie zadowolone z transakcji. Umiejetnosc takiego eleganckiego sprzedawania jest ogromnie potrzebna, ba, nawet konieczna w zyciu.

Tak latwo zapomniec o tym ze wszyscy cos sprzedaja. I wszystko czym sie na codzien posugujemy poczawszy od szczoteczki do zebow, skonczyszy na ekranie komputera wymagalo sprzedawcy, zeby sie moglo znalezc w naszym posiadaniu. Byc moze nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ty takze jestes sprzedawca - nawet jesli niczego "zawodowo" nie sprzedajesz. Przeciez kazdy sprzedaje swoje pomysly i idee, kazdy stara sie kogos do czegos przekonac, kazdy stara sie na kogos w jakis sposob wplynac. To jest wlasnie istota sprzedawania, bo sprzedawanie wcale nie musi byc zwiazane z pieniedzmi. Jesli jestes matka albo ojcem, studentem, nauczycielem, lekarzem, a nawet bezrobotnym - jestes wiec takze sprzedawca.

- Rodzice sprzedaja dzieciom swoje wartosci...
- Nauczyciele sprzedaja uczniom swoja wiedze...
- Lekarze sprzedaja swoje uslugi pacjentom...
- Pisarze sprzedaja swoje umiejetnosci wydawcom...
- Aktorzy sprzedaja swoj talent publicznosci...
- Ja sprzedaje tobie czytanie tego blogu...

Ogromnie wazne by miec pozytywne podejscie do sprzedawcow i do sprzedawania w ogole. Dlaczego? Bo im bardziej pozytywnie jestesmy do czegos nastawieni tym bardziej prawdopodobne ze zechcemy sie wiecej uczyc na ten temat i rozwijac swoj talent.

Warto pamietac o tym sprzedawaniu na codzien - bo ten proces sprzedazy na codzien jest taki sam jak w "zawodowym" sprzedawaniu. Kiedy starasz sie przekonac szefa by ci dal podwyzke, albo wplynac na swoje dziecko zeby sie bardziej przykladalo do nauki, czy nawet zdobyc zainteresowanie u tej wybranej osoby plci przeciwnej, ktora ci sie tak bardzo podoba... Wszystko to sie opiera na sprzedawaniu. Twoje powodzenie zalezy od tego w jakim stopniu jestes zainteresowany swoim klientem, od twojej umiejetnosci rozpoznania problemow twojego klienta i umiejetnosci rozwiazywania tych problemow. I od tego by to rozwiazanie, ktore proponujesz bylo odpowiednio zaprezentowane...

czwartek, kwietnia 14, 2005

Z krainy Mayow

Zaniedbalam ten blog podczas urlopu. Ale nadrobie straty, obiecuje a w miedzyczasie kilka zdjec. Najpierw seria z mojej wyprawy do ruin w Tulum(to byl glowny port Mayow - widok na zatoke zapiera dech w piersiach). Po drodze do Tulum obejrzalam takze tradycyjny rytual indianski - odbywal sie on mniej wiecej co 10-15 minut, dziw bierze ze ci Indianie nie padli z zawrotu glowy...

Nota bene, polscy mezczyzni sa znacznie przystojniejsi niz Meksykanie, poza tym ten Indianin na zdjeciu powyzej mial wiecej makijazu na twarzy niz ja - stanowczo za duzo :-)

czwartek, kwietnia 07, 2005

Z rejsu na Inspiracji.....

OK, nie bedzie teraz blogu codziennie - jestem na wakacjach do poniedzialku, na tym statku, ktory sie nazywa dzwiecznie i inspirujaco "Inspiration", w drodze do Cozumel. To moja ulubiona wysepka u wybrzeza Meksyku. Kliknij w obrazek jesli chcesz zobaczyc ten statek od srodka - chyba raczej okret :-) Ceny za dostep do sieci sa tu paskudne (17 dolarow za dziesiec minut!), cale szczescie, bo chodzi w tym rejsie o to, zebym sie odciela od swiata wiec naprawde calkowicie znikam na kilka dni... To mi sie zdarza tylko na tych rejsach, bo w hotelach zawsze sie do internetu podlaczam :-)


Do zobaczenia w przyszlym tygodniu...

niedziela, kwietnia 03, 2005

Nagrania na temat sukcesu

Nie bede owijac w bawelne - lubie jak mnie chwala wiec ucieszyl mnie mail od jednego z czytelnikow, ktoremu podoba sie moja plyta Sekrety Powodzenia

> Bardzo mi siê podoba p³yta CD. W³aœnie s³ucham próbki
> nagrania. Zamierzam jak najszybciej kupiæ t¹ p³ytê.
> Mam ma³e pytanko. Czy istniej¹ takie ngrania w jêzyku
> angielskim? Jakieœ p³yty, kasety, mp3, albo inne
> materia³y? Interesuj¹ mnie materia³y w jêzyku
> angielskim, poniewa¿ zamierzam w czerwcu zdawaæ
> egzamin FCE i czêsto s³ucham angielskich nagrañ (w
> autobusie, w tramwaju, w pracy, na si³owni, itp.)
> Dziêki s³uchaniu motywacyjnych i inspiruj¹cych
> materia³ów, bêdê móg³ dodatkowo szlifowaæ mój angielski;)

Swietny sposob na rozwoj osobsty i na na nauke angielskiego za jednym zamachem. Mam nadzieje, ze wiecej osob to bedzie robic. To byla jedna z moich metod uczenia sie angielskiego. Sluchalam kaset na kazdym kroku, nawet zasypialam ze sluchawkami na uszach.

Do dzis slucham tego typu nagran bardzo czesto, choc przerzucialam sie juz z kaset na na MP3. Wlasnie teraz przechodze (po raz juz n-ty) przez "Personal Power" Toniego Robbinsa - mimo, ze znam juz ten material bardzo dobrze, bo za kazdym razem kiedy przechodze systematycznie przez ten 30-dniowy program, wzbijam sie na jeszcze wyzszy szczebelek wlasnej efektywnosci.

Wprawdzie w jezyku polskim jest bardzo cieniutko w tego typu publikacjami, w jezyku angielskim na szczescie znajdziesz tego mase. Ksiazki w wydaniu audio sa tutaj tak popularne, ze wiekszosc ksiazek w amazon.com jest oferowania w obu wersjach: i ksiazkowa i audio (wlasnie sama nagrywam wersje audio dla swojej nowej ksiazki Make Your Business Thrive. Dla mieszkancow USA te ksiazki w wydaniu audio sa latwo dostepne nie tylko w ksiegarniach, ale nawet w bibliotekach...

Sa takze produkowane wieksze audio-albumy, ktore sa odpowiednikiem dluzszego seminarium. Czesto korzystam z uslug nightingale.com - to firma, ktora jest od lat liderem na rynku w produkcji audio na temat rozwoju osobistego, oferuja fantastyczny wachlarz tytulow, mozna takze posluchac bezplatnie probek wielu nagran na ich stronach. Polecam takze witryne Toniego Robbinsa tonyrobbins.com - gdzie mozna kupic jego wlasne tytuly, miedzy innymi ten Personal Power, o ktorym wspomnialam powyzej. Starsze nagrania mozna kupic bardzo okazyjnie na ebayu - w kategorii self-help